Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek stwierdzić, że nie potrafisz się niczego nauczyć?  Jeżeli  tak, to już czas, byś zaakceptował pomysł, że wiedza nie jest tym, co się ma, ale tym, co można odtworzyć, a idąc tym tropem, byś rozwijał nie tylko swój potencjał intelektualny, ale także uczył się właściwych strategii skutecznego działania. To nie jest wcale takie trudne, jak się na pozór wydaje. Aby jednak temu sprostać, musisz poznać i wypróbować kilka skutecznych technik przyswajania informacji. Kluczem jest szybkie czytanie.

Jeżeli jednak jesteś dumny ze swej pracowitości, każącej ci uczyć się technikami tradycyjnymi do późnych godzin nocnych, masz oczywiście do tego prawo. Ostatecznie robił tak twój pradziad, dziad i ojciec. Dlaczego jednak z zaciekłością usiłujesz dotrzymać kroku postępowi w wielu dziedzinach, a w tej najważniejszej dla człowieka cywilizowanego, bo o wszelkim rozwoju decydującej  w sprawności umysłowej  bez cienia niechęci decydujesz się na kultywowanie narzędzi i technik z epoki kamienia łupanego?

Tradycyjnymi metodami czytamy ze średnią szybkością około 200 słów na minutę. Tymczasem możliwości mózgu są wielokrotnie większe. Odkryto to i wykorzystano w Anglii w trakcie drugiej wojny światowej, w Królewskich Siłach Powietrznych. Problemem dla pilotów i artylerzystów było, że nie rozróżniali na czas sylwetek samolotów, co powodowało tragiczne pomyłki lub spóźnione reakcje na atak wroga. Powstał wtedy przyrząd zwany tachistoskopem, który na nieruchomym ekranie wyświetlał sylwetki „swoich” i „wrogich” maszyn, z różną prędkością i pod różnymi kątami. Osoby poddawane treningowi po niewielkim czasie były w stanie rozpoznawać samoloty o zamazanym kształcie i małej wielkości (niewiele większej od plamki), których obraz pojawiał się na ekranie zaledwie na 1/500 sekundy. Wysnuto z tego wniosek, że skoro mózg i oczy mogą reagować z tak olbrzymią szybkością, może to mieć zastosowanie także w technikach szybkiego czytania. W trakcie badań stwierdzono, że uczestnicy testów potrafią rozpoznawać 4 słowa w ciągu 1/500 sekundy. Zatem fizjologicznie możliwa szybkość czytania powinna wynosić co najmniej 60 sekund x 500 słów, czyli 30 tyś. słów na minutę (przy założeniu, że czytający potrafi rozpoznać wyłącznie jeden wyraz na 1/500 sekundy, nie zaś  jak wykazały badania cztery).

Czytając efektywnie z taką szybkością, wiadomości zawarte w encyklopedii „przelecisz” w ciągu 15 minut i będziesz pamiętał ponad 50 proc. informacji, na których spoczywały twoje oczy. Osiągnięcie takiej biegłości nie jest łatwe i wymaga zapewnienia szczególnych warunków próby (głupie przewracanie kartek, o ile jest niewytrenowane, zatrzyma cię jak zasieki tyralierę). Ale też i taka biegłość wcale nie jest ci potrzebna. Wystarczy, gdy nauczysz się czytać z szybkością około 1000 słów na minutę  wtedy książce dwustustronicowej dasz radę w ciągu 2 godzin i będziesz wiedział zdecydowanie więcej niż Woody Allen [powiedział podobno: „Byłem na kursie szybkiego czytania i przeczytałem w ciągu 15 minut »Wojnę i pokój«. Wiem, o czym była o Rosjanach”). Ty  jeżeli masz szczególne predyspozycje, chęć do wypróbowywania rzeczy nowych i wiarę we własne możliwości  możesz nawet w ciągu 3 dni opanować skutecznie mechanizmy pozwalające na osiągnięcie znacznej (1000 słów) szybkości i czytać z co najmniej 60procentowym zrozumieniem tekstu.

Najważniejsze będzie zrozumienie, wytrenowanie i stosowanie właściwej pracy oczu.

Gałki oczne w czasie czytania, wbrew utartym przekonaniom, wcale nie przebiegają jednostajnie i równomiernie po czytanych linijkach. Czynią to skokowo, zatrzymując się co jakiś czas. Informacje przyswajane są jedynie podczas zatrzymań, zatem zatrzymania w szybkim czytaniu spełniają funkcję kluczową. Ale tu także następują największe straty. Jeżeli bowiem oko potrafi rozpoznać 4 słowa w ciągu 1/500 sekundy, to w trakcie zatrzymań nieruchomieje na czas od 0,25 do 1,5 sekundy. Osoba wolno czytająca może dokonywać takich zatrzymań nawet co słowo. Regułą jest, że wykonuje ona co najmniej dwa razy więcej zatrzymań, niż jest to niezbędne do prawidłowego rozumienia tekstu. Co więcej, słaby czytelnik dodatkowo wraca do już przeczytanych słów, nie jest bowiem pewien, czy właściwie zrozumiał informacje, lub czuje dyskomfort, bo niedokładnie powtórzył je sobie w myślach. Niekiedy przekształca się to wręcz w nawyk cofania do już przeczytanego tekstu. Wszystko to powoduje, oprócz ogólnego stanu znudzenia (ileż razy można czytać to samo w kółko?!), dodatkowy wzrost liczby zatrzymań.